zaczynamy great ocean road, z rana bylo pochmurno ale sie rozpogodzilo troche i w miejscach gdzie stawalismy akurat swiecilo slonce. Trasa sie za szybko nie pojedzie bo i widoki i ograniczenia i serpentyny no i jak chce sie gdzies na troche stanac to schodzi sporo czasu. Dojechalismy do mount gambier i tutaj zanocowalismy. Tak zimno to nie mielismy chyba od laosu. Przy przekraczaniu granicy sa znaki ze nie mozna wwozic owocow i wazyw z innych stanow jest kosz qwarantanny i trzeba tam wrzucic swoje owoce.