Wiem, że nie powinienem nazywać tych podróży dookoła świata bo są oddzielne jednak takie było pierwsze założenie od dawna, że jedziemy na jakiś rok dookoła świata i robimy te miejsca na których nam najbardziej zależy. Niestety moja choroba nowotworowa trochę nam namieszała i w związku z tym , że musiałem parę razy być w szpitalu. Akurat w roku 2013 w którym zaczynaliśmy podróż musiałem być w szpitalu na kontroli przez kilka dni i to zadecydowało, że robimy to na dwie lub trzy raty. Dlatego dla mnie jest to jako całość. Dobrze to i źle. Doświadczenie nauczyło mnie, że nie zawsze da się wszystko zaplanować i czasami bilety RTW o których myśleliśmy może nie są lepsze niż kupuje się w miarę na bieżąco i można modyfikować podróż. Przez tajfun na Filipinach musieliśmy zmienić plany będąc już w Hongkongu. Mieliśmy wiele zmian planów bo okazało się, że chcemy dłużej gdzieś zostać na w Laosie czy Australii lub na Borneo. Wszystkie bilety pomimo że praktycznie na ostatnią chwilę mieliśmy w rewelacyjnych cenach np. z Warszawy do Tokio i z powrotem do Warszawy za 1500zł i to Emiratami. Niestety na takich biletach nie można być dłużej niż 3 miesiące względnie kilka dni więcej i na kilka miejsc brakło czasu. Tak było z Nową Zelandią. Nie udało się także zrobić Polinezji z Bora Bora (mój numero uno) wysp Salomona, Cocka Tona Rarotonga Fidżi itd. Tym bardziej, że jak byliśmy w „okolicy” nie było tam najlepszego klimatu wiało wiatry padało itd. Tam pojedziemy w sezonie. Nie da się mieć pogody na całym świecie jak w jednym roku robi się tyle miejsc. No i moje największe marzenie (zbieram kasę) Antarktyda musi trochę poczekać.