Wybraliśmy się do świątyni Todai i znowu były daniele które jedzą z ręki, najchętniej papier nie pogardzą mapą. Spotkaliśmy japońskiego pisarza (taki trochę menelowaty), chciał nam wcisnąć jakieś swoje książki. Jego poemat jest w Hiroszimie przy epicentrum wybuchu. Sprawdziłem faktycznie tam się znajduje. Gość mieszkał trochę w Niemczech. Wypytywał mnie o polskie potrawy, zaciekawił się zupą pomidorową i ogrkową i musiałem mu tłumacyć jk je zrobić, powiedział, że spróbuje coś ugotować.