Pierdzieleni blogerzy pisza ze do ambasady Birmy dojedzie sie autobusem nr 15 ktory jezdzi w okolicy kao san, ok tylko kurwa gdzie ja sie pytam. czy jak Ewa Wachowicz podaje przepis na ciasto to mowi dosypcie sobie cukru czy ile dokladnie tego cukru dac. Jak ktos pisze jak gdzies dojechac to niech poda dokladne informacje. Kogo nie zapytalem to nie wie o tym autobusie (nie musze dodawac ze zaraz proponuja taxi lub tuk tuka) ale w koncu przy glownej drodze do palacu (jak by nie mozna napisac na zasranym blogu ze to o ta ulice chodzi) znalazlem przystanek gdzie nr 15 faktycznie byl na tablicy. Niestety mimo dlugiego oczekiwania nie jechal zaden z nr 15 i dupa.
Wieczorem wswiedlismy do busa ktory zawiozl nas na dworzec autobusowy (korki taki i dosyc daleko do dworca ze prawie 2 godz jechalismy), tam ze stanowiska 99 o godz 20.00 odjechalismy autobusem Vip do Vientianu. Autobus 1 klasa bardzo wygodny, dali wode, soczki, ciastka kawe i kupony na kolacje w restauracji na postoju, fotele oczywiscie sypialne i nawet kocyki sie znalazly a wlasciwie takie fajne kolderki. No i vipem na granicy nie trzeba zmieniac autobusu tylko wiezie na dworzec w Vientianie a tam juz piechota bardzo blisko do centrum. Dworzec jest naprzeciw porannego targu a nazywa sie Khua Din Bus Station.