Wstalismy rano zeby zobaczyc mnichow jak zbieraja dary od wiernych. Ktos pisal ze o 5;30 sie zaczyna ale tutaj bylo to o 6.00. Jednak wielkie rozczarowanie. Magii to zadnej w sobie ani klimatu nie mialo. Po pierwszeto nie wierni dawali dary tylko sprzedawali je turystom i byly juz poukladane dywaniki i poduszeczki dla turystow ktorzy sami mogli sobie kupic kociolek ryzu i banany ciasteczka i rozne duperele a takze byly cale grupy z przewodnikiem (ciekawe ile placili?). Wiec nie bylo ani jednego wiernego do dawania darow. Po drugie mnisi brali ten caly ryz i ciasteczka z minami jakby zli byli na caly swiaat a po chwili wrzucali z jeszcze wieksza zloscia to wszystko do wielkiego kosza przy ktorym siedziala mala dziewczynka. W zasadzie przyszli z pustymi garnkami i z pustymi sobie poszli nie wiem o co tu w ogole chodzilo bo potraktowali jedenie jakos bez szacunku, chyba to jakis pokaz dla turystow czy cos takiego.Faktycznie dowiedzialem sie pozniej ze rzad kazal mnichom robic te szopke bo jak nie to aktorzy ich zastapia. Ma byc dla turystow pokaz i koniec. A wczesniej mnisi sie zbuntowali bo sprzedawcy sprzedawali turystom stare jedzenie i mnisi chorowali i dlatego nie chca tego jesc. Wszystko jasne. Pozniej polazilismy po miescie odwiedzajac liczne swiatynie.