Rano okazalo sie ze mimo iz powiedzialem pannie w gh ze zostajemy dluzej to rano gosc mi mowi ze ma zarezerwowane pokoje i dupa blada trza norke opuszczac. Wybralem sie na poszukiwanie ale jak w kazdym dniu wszystko zajete, byly 2 pookoje po 200000kipow ale ze 130000 nie chcielismy zwiekszac chyba ze w ostatecznosci. W koncu udalo mi sie znalezc pokoj za 100000 kipow i 100 razy lepszy. Suan Keo Guest House (100000kipow) fajny drewniany pokoj i zajebisty taras z lezankami i wifi. Przenieslismy bagaze z sOMJITH GH i wzielismy rowery i pojechalismy na grob Henriego Mouhota. Trzeba za wzniesieniem Phousi droga pomma that jechac prosto kolo watu aham i visour narath (arbuza) za mostem ktory bedzie po lewej jakies 500metrow bedzie duze skrzyzowanie w ksztalcie rombu i znaki na lotnisko skrecamy w lewo znow z 500metrow w prawo 90stopni droga na stadion w lewo odbija na lotnisko a my jedziemy srodkowa droga pod gorke jest znak 11,5km na slonie mouhot, mijamy po drodze piekne widoki i jakas swiatynie przejezdzamy wioske Bon Phanam i po ok 6km od zjazdu kolo stadionu (wczesniej konczy sie asfalt i ostatni kilometr przez jakby kamieniolomy sie jedzie) przy drodze jest znak 6,5km na slonie i 250m do grobu, jest maly parking gdzie maszyny za 5000kipow pilnuja miejscowi (bardzo mili i chyba uczciwi jedna laska zostawila nawet torby na rowerze i po powrocie wszystko bylo ok).Potem maly spacerek do lasu pod gorke i jestesmy na miejscu. Niby to nic specjalnego ale mysle ze dla ludzi, ktorzy byli w Angkorze bedzie to fajne przezycie, ja osobiscie nie wyobrazam sobie, ze bedac tak blisko nie odwiedzilbym tego miejsca. Wrocilismy przed zmrokiem i oddalismy rowery, rower miejski - 20000kipow, gorski od 40000 - 60000 kipow, skuterki od 100000 - 200000 kipow.