Matamata czyli Tolikienowski Hobbiton

Za mało mamy czasu w Nowej Zelandii na szaleństwa więc decydujemy się zostać w tym miejscu jeszcze dwie noce i jedziemy do Matamata czyli filmowego Hobbitonu.

Po drodze oczywiście wspaniałe widoki za które kocham nowa Zelandię .
Wbijamy się na tura po hobbitonie na 11:30 i mamy chyba najlepsza pogodę dnia. Słońce mamy prawie cały czas a wcześniej trochę padało i było pochmurno.

Wycieczka trwa cos koło dwóch godzin, najpierw autobusem do miejsca docelowego a potem z przewodnikiem chodzimy po całym Shire. Całe miejsce jest bardzo malownicze, już same tereny okalające Hobbiton to wspaniałe, zielone pagórki po których leniwie łażą owce i niekiedy krówki.
Nie dziwie się, że to właśnie miejsce wybrali na domostwo Niziołków.
Po przejściu przez wąską dróżkę, którą w filmie Gandalf wjeżdżał do osady (w rzeczywistości było by to niemożliwe, trochę magia kina tu zadziałała) znajdujemy się w magicznym świecie Tolkiena.
Może nie jestem największym fanem twórczości tego autora ale książki czytałem i film też oglądałem więc znalezienie się tutaj to niesamowita sprawa.
Przy szczypcie wyobraźni naprawdę można poczuć się jak w Tolkienowskim świecie.
Norki hobbitów naprawdę robią wrażenie, nawet z niektórych kominów leci dym, suszą się ubrania na sznurkach, suszą się ryby, są grządki z warzywami, drewno na opał, jakieś produkty spożywcze na stołach których ktoś niebawem ugotuje strawę.
Brakuje tylko hobbitów. Wygląda to tak jakby czas się zatrzymał albo wszyscy mieli popołudniową siestę i spali w swoich norkach.
Plenery znane z filmu są wspaniałe, szkoda tylko że domki to atrapy i nie można wejść do środka .
Przewodnik opowiada ciekawostki z kręcenia filmu i jest tez czas na zdjęcia .

Pod koniec wizyta w gospodzie pod zielonym smokiem.
Tam do wyboru kufelek darmowego piwa z tych okolic.
Dla niepijących lub kierowców piwo imbirowe. Próbujemy jednego i drugiego.
Jakby to powiedział Rafał Przybylok z czajnikowy.pl (mój guru od herbaty) wyśmienite piwo.
Jako wielbiciel dobrego piwa napaliłem się by sobie je kupić w hobbitonowym sklepie z pamiątkami.
Niestety w sklepie okazuje się, że ceny są straaaasznie wysokie.

Kupuję tylko magnes bo tego bym sobie nie darował.
Fajka do palenia fajkowego ziela z filmu kosztuje kilka stów . Jeden z kolesi na wycieczce miał taką i cały czas przy każdym domku pozował z tą fajeczką .

Jak zwykle coś za coś.
W następnej grupie jest ekipa która się przebrała za postacie z filmu.
Jest 3 hobbitów, Gandalf masakra.
Kostiumy znakomite jak żywcem wyjęte z filmu. Hobbici są nawet boso.
Fajnie byłoby z nimi sobie tam fotki strzelić ale za to my mieliśmy super pogodę a teraz się zachmurzyło i nie ma już fajnego słońca.

Zdjęcia (119)

Komentarze (0)