Geoblog.pl    nutka666    Podróże    Dookoła Świata w 34 dni przez Polinezję Francuską( Bora Bora) i Hawaje    Perła pacyfiku i laguna nr 1
Zwiń mapę
2015
26
wrz

Perła pacyfiku i laguna nr 1

 
Polinezja Francuska
Polinezja Francuska, Bora Bora
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24435 km
 
Po śniadaniu idziemy na drugą stronę drogi gdzie za stacją benzynową zabiera nas łódka.
Przewodnikiem jest Didi, ubrany tylko w jakieś przepaski na biodrach, prawie z gołym tyłkiem, długie włosy prawdziwy Polinezyjczyk. Okazuje się cholernie miły i fajny. Z racji, że jesteśmy pierwsi i zbieramy resztę ekipy mamy czas pogadać.

Mówię mu, że mam lęk przed głęboką, otwartą wodą, a on że spoko i zrobi wszystko bym był zadowolony. Wg niego jak ktoś za coś płaci to musi tego spróbować i doświadczyć, a jego zadaniem jest by to umożliwić i by się wszyscy dobrze bawili i byli zadowoleni. Pierwszy raz spotykam się z takim podejściem, zero olewki bo i tak płacimy tylko ciepłe i gościnne przyjęcie turysty w swoim regionie. Nie czuję się jak na wycieczce tylko jakby mi jakiś daleki znajomy pokazywał swoje strony.
Robimy objazd wokół wyspy zbierając innych z hoteli na motu i pierwsze co to będziemy pływać z płaszczki i rekinami .

Cały czas Didi odstawia niezły show oraz wszystko objaśnia.
Dmie w wielka muszle jak w róg, udaje, że dzwoni do rekinów by poinformować iż obiad im wiezie itd dobry jest.

Pierwszy przystanek na płytkiej wodzie. Pierwszy kontakt z rekinami i płaszczkami. Super przeżycie, płaszczki wchodzą na plecy, przytulają się, obmacują niesamowite .
A naokoło i pomiędzy nami pływają rekiny, budową przypominają żarłacze ale to wegetarianie wśród rekinów, rekiny rafowe czarnopłetwe. Tak czy siak robią wrażenie.

Z wszystkich wycieczek jesteśmy pierwsi wiec mamy niezłe pole do manewru i obserwowania tych wspaniałych stworzeń.
Niesamowite wrażenie jak rekin płynie wprost na mnie jak na jakimś filmie, super. Wcześniej Didi żartował, że jak komuś mały wyskoczy to płaszczka go może złapać gębą i po honeymoon .

Gdy przypływają inne łódki robi się tłoczno ale my i tak się zaraz zwijamy. Przewodnicy rzucają rybom jakieś kąski i przylatują ptaszyska wtedy staro rekinów się zakotłowało i zaczęły przepędzać te ptaki, niezły widok byłem prawie w samym środku tego przedstawienia jak te wszystkie ryby się kotłują.

Płyniemy dalej, a ja i tak już jestem zadowolony bo widziałem rekiny i płaszczki z tak bliska.
Dalej jest coral garden. Koralu tu nie za dużo ale ryb sporo. Woda krystalicznie czysta, sporo kolorowych rybek i dwie wielkie barakudy.

Pokazuje nam także nieistniejący już Hotel Bora Bora. Był to jeden z pierwszych kurortów na Polinezji Francuskiej, niestety zniszczony przez tajfun. Obecnie straszą ruiny domków hotelowych. Didi mówi, że znalazł się kupiec i ma w tym miejscu powstać nowy hotel, czy coś z tego będzie okaże się w przyszłości.

Następnie okazuje się, że trzy wielkie manty są w okolicy i zatrzymujemy się by je pooglądać. Chcę sobie odpuścić bo tu już głęboko ponad 10 metrów ale Didiemu nie potrafię odmówić. Tak bajeruje, że mu zależy bym te manty zobaczył i sfilmował je gopro, że zaraz wskakuję do wody. Faktycznie niesamowite stworzenia, takie wielkie i majestatyczne. Zawsze unikałem snurkowania na głębokiej wodzie, normalnie zawału zaraz dostawałem. Złe wspomnienia z nurkowania w Egipcie też mnie tylko zblokowały. Dzisiaj się nie boję, dziwne. Może wreszcie przełamałem strach?

Potem wypływamy poza lagunę na otwarty ocean tu już jest naprawdę głęboko i do brzegu daleko ponad 25 metrów głębokości. Są tu rekiny nie tylko czarnopłetwe lecz także trzy metrowe lemon sharki .

Następnie zatrzymujemy się na mały poczęstunek w tzw kids pool czyli pięknej wodzie do pasa.
Przez cały czas wycieczki Didi częstuje wodą, sokami, piwem. Wcześniej przed rekinami proponował ostatnie piwo;) teraz w kids pool pijemy piwo, jemy owoce i ciasto kokosowe, podpływają jeszcze płaszczki.

Podczas wycieczki Didi grał na ukulele i śpiewał, teraz też gra. W takiej aurze to naprawdę wspaniałe uczucie przebywać na Bora Bora .

Super, że nie wzięliśmy opcji z lunchem bo byśmy go nie spotkali. Do wyboru były dwie opcje wycieczki, z lunchem dłuższa i droższa (tak naprawdę to tylko chlanie więc nie warto) i ta ,którą my wybraliśmy tańsza opcja i krótsza. Ale dzięki temu spotkaliśmy Didiego.
Po wszystkiemu Didi odwozi wszystkich do hoteli, a nas na końcu mamy jeszcze czas porozmawiać bo się z nami trochę zakolegował, pytał o Polskę itd .

Wycieczka kosztowała 6500 franków od osoby i była warta każdego wydanego franka, w wielu miejscach byłem na takich wycieczkach ale takiego gościa jak Didi to jeszcze nie spotkałem, najlepszy guide ever. Bardzo ciepły i serdeczny, zainteresował się moją chorobą, dał kilka złotych myśli na temat stosunków męsko damskich i życia, pamiątkowe fotki, uściski i papa.

Tak nas wymęczyła ta woda i piwo, że się musieliśmy trochę przespać.
Wieczorkiem poszliśmy na imprezę, która dwa dni odbywała się w pobliskiej sali ( nazwijmy to remizie). Raz w roku jest ta impreza wiec niezłe trafiliśmy.
To jakieś spotkanie trzech głównych miast Bora Bora, trochę chyba ma to coś wspólnego także z religią. Wszyscy w wiankach, okolicznościowych koszulkach. Reprezentanci trzech miast na przemian śpiewali i grali , były występy na scenie.

Sporo osób grało w bule, wszyscy jedzą (i to dużo), śmieją się, radują i nikt nie pił alkoholu co było bardzo dziwne bo normalnie to oni za kołnierz nie wylewają.

Jak wcześniej szliśmy coś zjeść to w okolicy remizy był wysyp takich małych muszek, miliony. Prawdopodobnie były to jętki jednodniówki.

Na imprezie byliśmy do jakiejś 23 bo następnego dnia idziemy do kościoła, a mamy sprzeczne informacje.
Dziewczyna z Avisa mówi, że msza jest o 7:30, a babcia mówiła, że o 8.

Dzień szczególnie udany, pogoda bez praktycznie jednej chmurki.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (144)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zielonagora
zielonagora - 2016-07-15 23:02
O kurcze... co za miejsce. Jedziemy tam...:)
 
mamaMa
mamaMa - 2016-07-21 14:46
Cudnie! A jakie ponetne ksztalty;-)
 
 
zwiedził 28.5% świata (57 państw)
Zasoby: 406 wpisów406 67 komentarzy67 13370 zdjęć13370 1 plik multimedialny1