Rano poszedlem zaplacic za pokoj i za jedno pranie bo za pierwsze zaplacilem pokojowce jak je oddawalem, a koles mi gada ze mam za to pierwsze tez zaplacic bo on nie ma odnotowane ze placilem a mi cipka potwierdzenia zadnego nie dala. Powiedzialem ze placilem i zeby ja zawolal, ale jak to zawsze bywa nie ma jej a jak zadzwonil to twierdzi oczywiscie ze nie placilem, kaze ja wolac ale oczywiscie jest w drodze niby a ja za pare minut mam jechac wiec pal licho te pare zloty zaplacilem. Normalnie bym nie placil ale balem sie zo moze zobaczy ta umywalke i beda biadolic. Poszedl nawet pokoj ogladnoc ale sie nie skapnal i pojechalismy do Phonsavan. Droga jedna serpentyna a mgla taka ze nic nie bylo widac. Pare razy serce mialem w przelyku jak gosc popierdzielal na zakretach a ja prawie nie widzialem drogi, widocznosc moze na metr czy dwa momentami, masakra. Na szczescie dojechalismy po 6 godzinach z przerwa na posilek. Na przystanku w Phonsavanie czekaly juz minivany z ghesthausow, jak sie komus pokoj nie spodoba to pojdzie dalej a jak sie spodoba to ma gdzie spac a i darmowy transport do centrum. Wybralismy Nice gh za 80000kipow i 100000kipow pokoje mniejsze i wieksze z fajnym tarasem na pietrach. Po sprawdzeniu wycieczek zakupilismy jedna na dzbany 3 stanowiska. Nie wiem czemu ludzie pisza ze tak drogo tu skutery, ze 500000kipow jak ja sie popytalem to wolaja 70000 kipow za dzien skutera. Tak samo pisali ze w Luang Prabang drogie hotele po 100 dolarow i nic nie mogli znalezc jak jest pelno naprawde fajnych gh po 30 40 zl, nic z tego nie rozumiem przeciez ceny nie maleja z roku na rok.