W nocy bylo zimno jak cholera, rano tez (kazdego dnia sie ciesze ze spiwory mamy). Na skrzyżowaniu blisko naszego gh był wypadek z udziałem skutera - śmiertelny oczywiście więc o wynajmie skutera zapominamy definitywnie. Pojechalismy na wycieczke z naszym majstrem z gh razem 7 osob na dzbany 3 stanowiska. Na pierwszym byl niezly klimat bo byla mgla ale jak slonce wznioslo sie wyzej mgla opadla i zrobilo sie ciepelko, ze wszyscy rozbierali sie do koszulek. Po drodze stanelismy w whikey village na degustacje, i dalej nastepne stanowiska, ruski czlg, spoon village, calkiem niezly obiad (kierownik knajpy jak kupowalem laobeer to nalal mi porzadnego kielicha samogonu (to ich lao lao czyli niby whiskey smakuje mi jak mieszanka sake z winem ryzowym) i na nowy rok chlup chlup, tak z kilkoma sobie strzelil wiec go troche zawiewalo ale usmiech mial od ucha do ucha. Po drodze widzieliśmy kolejny wypadek tym razem skutera i autobusu, nie wiem dokładnie ale chyba kierowiec skutera szans nie miał. Nasz majster okazal sie fajnym przewodnikiem nie poganial jak obiecal, opowiadal o wsszystkim co ogladamy itd, udana wycieczka. Po powrocie chcielismy cos zjesc a tu troche licho z knajpami, weszlismy do knajpy Craters i okazuje sie ze maja tu niezle wschodnie i miejscowe jedzenie, jest czysto i ladnie podane. Nie wiem czemu laotanczycy nie potrafia trzymac poziomu jaki jest w Malezji czy chocby w Indonezji nawet w melinach wydaje sie tam byc bardziej zachecajaco niz czasami tutaj, menu brudne az sie lapi, do podlogi tez buty przylegaja a na stole zamiast chusteczek srajtasma no kurwa czy trzaba az tak wiele zeby bylo apetycznie, ze jedzenie jest zjadliwe czy nawet smaczne ale jeszcze otoczenie jakies by sie przydalo, nie musi byc jakis super wystroj ma bycd kurwa czysto. Dzis troche cieplej ale i tak generalnie w nocy jest zimno.