dopiero tutaj tak naprawde Birma mi sie spodobala. Wzielismy rowery (1500 kyatow/os) i pojechalismy niby w strone goracych źródeł w pewnym momencie przez droge przeszly dwa bawoły, a że nie mielismy fajnych zdjec z bawolami skrecilismy w drozke pstryknac fotki.z racji ze byly tam pola i jakies chatki pojechalismy dalej i wreszcie znalezlismy sie w takim normalnym krajobrazie wiejskim z normalnymi rolnikami wioskami nie odwiedzanymi przez turystow itd.ludzie myli sie w rzeczce uprawiali pola pasli zwierzaki, dla mnie bomba bo sam na wsi sie wychowalem . Ale najlepsze bylo jak dojechalismy do pola trzciny cukrowej bo akurat tam staly bawoly w zaprzegach i wbilismy sie na pole zeby pstryknac fotki. Wieczorkiem skoczylismy jeszcze na zachod slonca nad jeziorem (8000 kyatow za lodke). Generalnie moze wlasnie dlatego ze sporo turystow tu przyjezdza to ludzie sa tu bardzo sympatyczni ceny nie sa z kosmosu pomimo ze super tanio nie jest .serwis i hotele tez byly tu najlepsze w celej Birmie , swietne sniadanko i sam hotel i obsluga no i net wreszcie dzialal. Udany pobyt.