wieczorkiem wsiadamy w vipa i sru do yangona. Autobus pierwsza klasa chyba najbardziej luksusowy jakim w azji jechalismy, ba w ogole. Droga przebiegla sprawnie, dostalismy napoje w puszkach wode ciasteczka i nawet szczoteczki z pasta i mokre reczniczki ( Birma goni sasiadow). Problem zaczal sie w yangonie, niby mieli nam zorganizowac darmowy transport do dworca kolo sule pagody no ale jak sie bylo mozna spodziewac to na swoj koszt trzeba sie bylo dostac gdzie kto chcial.