wg przewodnika ( ktory jednak nie jest juz najnowszy) jest tu kolonia uchatek niby najwieksza w australii, a takze kolonia pingwinow. Nawet Ci ktorzy byli tu i pisza cokolwiek w internecie pisza ( chyba kopiujac z jakiejs wikipedii) ze zyje tu kolonia pingwinow. No wiec ( bo inni pisza ze na philip island to dziadostwo itd ze komercja i biedne pingwiny morduja i po oczach im swieca ) przyjechalismy tutaj myslac ze tu bedzie troche lepiej. Rano mowia nam w recepcji ze pingwiny tylko na granite island, w info turystycznym ze juz pingwinow nie ma. Poszlismy do pingwinow centrum na granitowej wyspie i okazalo sie ze z kolonii 2000 szt zostalo 36 szt, i sa tu te ktore sa na rehabilitacji. Niby odpowiedzialne sa za to foki ktore zabieraja pingwina ryby a takze atakuja pingwiny. W necie znalazlem artykol ze ludzie w australii kupuja pingwiny male i hoduja jak papugi w domu, taka moda na pingwina w domu. No i na granite island mieli przeprawe ze zlodziejami pingwinow. Samo miteczko jest urokliwe. Skoczylismy takze to miejscowego parku by jeszcze raz dotknac koali i kangura, aczkolwiek nie jest to najlepsza placowka na tego typu rozrywke.