dzien zaczal sie niezle ladna pogoda ppokfecilismy sie po miescie, porcie, bylismy w stoczni. Mielismy plan na shaba i sinkhole a pozniej do nizwy na targ kuz ale jak wyjezdzalismy mnie znow zlapal chyba udar sloneczny polaczony chyba ze spadkiem cukru i prawie odlecialem. Udalo nam sie wrocic do hotelu i pani pozwolila nam w pokoju do 14 polezec w klimie. Troche mi przeszlo i pojechalismy wybrzezem a pozniej ladem do nizwy. Po ciemku byla masakra, brak oznakowania gps zgubil sygnal i pobladilismy, skrzyzowanie z jedyna droga do nizwy w jakims tam miescie i ani jednego znaku ze tu trzeba skrecic, skandal. W koncu udalo sie dojechac chociaz czulem sie fatalnie.