Delhi - Agra Taj Mahal

Rano czeka na nas samochód z kierowcą. Ali okazuje się niezwykle sympatyczny i bezproblemowy. Jak coś chcemy to nie ma problemu.
Zawiózł nas do bankomatu i po wypłacie środków pojechaliśmy autostradą do Agry. Dziwi panująca wszędzie nie to mgła ni to smog. Ali twierdzi, że to mgła z powodu
wilgotności w powietrzu od rzeki. Ja tam myślę, że to smog. Po ponad dwóch godzinach docieramy do Agry i zatrzymujemy się w hotelu Radisson bul. Jest dość blisko Taj Mahalu. Dalej można jechać
tylko moto rikszą lub specjalnym autobusem lub piechotką tudzież meleksem hotelowym. Pod hotelem stoi autobus i jedziemy do Taj Mahal. Tam w połowie drogi przystanek gdzie kupuje się bilety dostaje wodę
i przewodnicy trują dupę. Jeden się doczepił ale został spławiony. Przed samym wejściem brameczki i sprawdzają także czy się czegoś nie wnosi. Szybko szybko w hotelu i zapomniałem mojego szwajcarskiego scyzoryka
wyjąć. Przypomniało mi się ale głupa udaję. Niestety się dopatrzyli i sprawdzają mi plecak. Pytam się gdzie go mogę zostawić, przechowalnia jakaś? Ano jest ale tam gdzie się kupuje bilety czyli jakiś kilometr albo lepiej
. W końcu zostawiłem u wojskowych. Ryzyk fizyk . Wchodzimy do środka. Pięknie to wygląda szkoda tylko, że kupa ludzi i ten smog. A w środku taki ścisk i ruch, że można zejść. Duszno, głośno majstry prawie ludzi biją jak się lenią
masakra. Generalnie fajnie tutaj ale nie ma się co za dużo podniecać i po jakimś czasie spadamy bo zaczyna się ściemniać i trochę jesteśmy zmęczeni.
Problem że są różne wyjścia i wszystkie wyglądają tak samo więc się pomyliłem i poszedłem za scyzorykiem nie do tego co trzeba. Na szczęście okazało się, że noż jest w tym miejscu gdzie go zostawiłem.
Postanowiliśmy wrócić na pieszo alo po przejściu ponad połowy drogi wzielismy moto rikszę. Było już ciemno a chodniki są w opłakanym stanie, że spacerek nie jest zbytnio przyjemny. Zresztą droga jest
w remoncie.

Zdjęcia (30)

Komentarze (1)