Robimy jeszcze rundkę po mieście i Ali chcąc zrobić nam niespodziankę zawiózł nas za rzekę by zobaczyć Taj Mahal od tyłu. Nie mówiliśmy mu, że już tam byliśmy
żeby nie robić mu przykrości niech się cieszy. Wracamy do Dheli do tego samego hotelu bo nie chce nam się szukać innego.
Sam hotel jest niezły i dobre jedzenie tylko obsługa niemrawa jeśli chodzi o recepcję. Znów problemy. Nie może debil gówniarz w turbanie znależć naszej rezerwacji.
Potem nie ma pokoju musimy czekać. Potem opkazuje się, że nie ma sejfu w szafie. Idę do nich a turban do mnie gada jakbym był debilem i że sejf jest.
Sprawdzam jeszcze raz. Nie ma nigdzie. Idę znowu. Sprawdzają i oooooooo faktycznie nie ma. Założą. Po jakimś czasie mówie że nie mam czasu na pierdoły
i chciałbym zostawić rzeczy wartościowe u nich na recepcji w sejfie. Kurde nie mają muszę czekać. I tak kilka razy sobie chodzę. W końcu się wkurwiłem
i zjebałem turbana i dopiero z menagerem załatwiłem i założyli mi sejf. Koleś coś obiecuje a potem się chowa i udaje, że go nie ma. Zamówiłem również
transport na lotnisko i upewniam się kilka razy że na pewno będzie. Nie korzystaliśmy z opcji pick up więc mogą nas w zamian zawieźć na lotnisko za darmo.
Jedziemy motorikszą na miasto. Najpierw do muzeum Gandhiego. Oczywiście pierwszy kierowiec nie miał pojęcia gdzie to jest i zawiózł nas
nie do tego co trzeba tylko do Indidy Gandhi. Dopiero drugim razem się udało.Potem do świątyni Sikhów. Bardzo fajni mili ludzie i świątynia też bardzo sympatyczna.
Nawet mieli broszurki w polskim języku. I wstęp za darmo to mi się podoba.