Jedziemy do starego Dheli. Obczajamy świątynie i fort. No i spacerujemy po wąskich uliczkach. Bierzemy riksiarza i trochę nas powoził po starym mieście.
Wieczorem wracamy. Debil który nas miał zawieźć do hotelu nie miał pojęcia gdzie to jest i dwie godziny zmarnowane zanim dotarliśmy.
No ale ostatni dzień szkoda nerwów. Idziemy na piwko i tandori chickena.