Geoblog.pl    nutka666    Podróże    Dookoła Świata w 34 dni przez Polinezję Francuską( Bora Bora) i Hawaje    Bora Bora - Huahine
Zwiń mapę
2015
29
wrz

Bora Bora - Huahine

 
Polinezja Francuska
Polinezja Francuska, Huahine
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24521 km
 
Ostatnie śniadanie u babci.
Tak się z nami rozgadała, że ponad godzinę rozmawiamy i nie możemy zacząć jeść. Popytaliśmy ją trochę o Polinezję i Borę.

Dowiedzieliśmy się o tym jak ludzie chorują na raka dzięki Francuzikom i ich testom atomowym.
W każdej rodzinie ktoś choruje.
Sporo osób wyjeżdża do Francji na leczenie. Na Tahiti jest też nowy szpital, by nie wozić ludzi do Europy, a leczyć na miejscu.

Sami byliśmy świadkiem jak rodzina żegnała babcię, która leciała do Paryża, teraz wiemy, że leciała na leczenie.
Jedna z córek babci też ma raka, a dwa dni przed naszą rozmową synowa dowiedziała się, że ma nowotwór.

Na raka mówią tu ośmiornica, ze względu, że jak zaatakuje to te macki po całym ciele rozkłada. Mówią też, że rak lubi czerwone mięso.
Babcia mówiła, że nie przepadają tu za Francuzami.

Jak są jakieś imprezki, a są na nich Francuzi to potrafią miejscowi takiemu łomot spuścić.
Sporo osób też hoduje marychę.

Opowiadała jak było kiedyś.
Kiedyś nie martwili się o jedzenie czy pieniądze. Mieli dużo ryb, owoce na drzewach, uprawiali sobie też warzywa, na nowy rok zabijali świnie, wytapiali tłuszcz, mieli smalec do smażenia, robili też sami olej kokosowy, palmowy.

Mówi, że ten olej ze sklepu do niczego nie nadaje.
Od czasu jak biały człowiek przywiózł cukier, białe pieczywo, burgery i steki to młodzież nie wyobraża sobie niczego innego.

Amerykanie jak stacjonowali w czasie drugiej wojny światowej na tych terenach to nie pozwalali ludziom wypływać na połowy żeby nie zwabić Japończyków.

Rozdawali ludziom konserwy, zaszczepili w nich miłość do hamburgerów, frytek i coca coli. Polinezyjczycy, którzy od setek lat nie znali tłuszczy i cukru jak zaczęli je spożywać to organizm nie potrafił sobie poradzić.

Organizm nie znający cukru nie potrafił go spalić i zaczął magazynować co za tym idzie Polinezja boryka się z problemem otyłości.
Babcia mówi, że jak zapytać jakiegoś młodziana o narodowe potrawy to powie, że stek z frytkami.

Mówi, że kiedyś mięso ze świni jedli od święta, a dziś na co dzień ludzie chcą jeść frytki, burgery, steki i pizze.
Jak byliśmy na tej imprezie w remizie to żarcia było co niemiara.
Dzieciaki łaziły z czymś co wyglądało jak jakieś ciasto posypane serami, czekoladami i innymi wiórkami. Było dużo słodkości i grill, podstawa tutaj.

Pytam się o tradycyjne jedzenie, a ona że czemu teraz dopiero? Trzeba było mówić wcześniej to przez te dni by mi zrobiła.
Mówię, że moja wina i trudno dałem dupy.

O 13 dopiero mamy jechać wiec idziemy się pakować i się zdrzemnąłem jeszcze.

Ok 12:30 słyszę wołanie - Piot Piot, patrzę a tu babcia coś chce.
Myślałem, że się pyta czy już chcemy jechać, a ona mówi - chodź zrobiłam ci rybę na spróbowanie.
Idziemy, a tam surowa ryba w mleku kokosowym, ryba smażona, gotowane banany, maniok, białe ziemniaki i coś jeszcze podobnego. Jest też deser z bananów w mleku kokosowym.
Aż mi dech zaparło, spytałem się kobiety o tradycyjne jedzenie, a ta w dwie godziny mi przygotowała obiad tak sobie specjalnie.

Wszystko bardzo dobre. Dziękuję i głupio mi, pytam ile zapłacić bo wiem że się jej nie przelewa, a naprawdę bardzo tanio płacimy za pokój, mówi mi - daj spokój nie dla kasy to zrobiłam.
Głupio mi więc wciskam jej dwa tysiaki, mówię, że bym spać spokojnie nie mógł, a i tak mnie mnie miło zaskoczyła, serducho ma kobita jak stodoła.

Ściskamy się i całujemy, daje nam jeszcze naszyjniki z muszelek. Trochę nam się oczy mokre zrobiły, pewnie ktoś kroi cebulę na Poisson cru. Jeszcze nigdzie nie zostaliśmy tak ciepło przyjęci jak w tym pensjonacie, teraz to już w ogóle mi żal wyjeżdżać.
Ściskam i całuje babcie i idziemy po plecaki. Jeszcze parę uścisków bon voyage i jedziemy do portu.

Łódź odpływa o czasie, krótki rejs i jesteśmy na lotnisku. Szkoda opuszczać tą piękną wyspę, Karolina pierwszy raz się odwróciła przed odlotem by tu jeszcze wrócić. To dla Niej jedyne miejsce, gdzie bardzo by chciała jeszcze przylecieć (ja mam takich miejsc mnóstwo).

Bora Bora. Perła Pacyfiku. Najdroższe miejsce na ziemi. Najpiękniejsza laguna.
O tym miejscu można wiele powiedzieć i wszystko to będzie prawdą ale wiele rzeczy będzie nieprawdą, mitem.
Zależy jak na to spojrzeć.
Pewne jest to, że to najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałem, zakochałem się w nim.
Dla mnie to także miejsce magiczne bo to spełnienie moich marzeń z dzieciństwa. Pamiętam jak co niedziela po obiedzie siadałem z rodzicami i dziadkami przed telewizorem i oglądałem pieprz i wanilia.
Nie pamiętam, czy coś tam o Bora Bora było ale miałem taki globus i jakieś tam książki i atlasy i najbardziej mnie pociągały te malutkie wysepki na środku oceanu.

Jak zobaczyłem kiedyś taki program w telewizji coś o 10 najpiękniejszych plażach czy wyspach i była tam ta Bora Bora to stało się to takim dziecięcym marzeniem, które pewnie nigdy się nie spełni, ale marzyć o czymś trzeba.
Podobnie było z Wyspą Wielkanocną ale to BB była takim number 1.
Druga sprawa dla mnie to taka, że to tutaj przełamałem swój lęk przed otwartą, głęboką wodą. Woda tu jest cudowna, przepiękne kolory a przejrzystość powala.

Co do terminu – najdroższe miejsce na ziemi można się zgodzić, można się nie zgodzić.
Fakt, że ceny resortów są drogie ale nie trzeba przecież spać w resorcie prawda?

Kiedyś dochodził się ze mną gość, który w resorcie właśnie był i dla niego to najdroższe miejsce i jak się nie śpi w resorcie na motu to się nie liczy.
To jak ktoś podróżuje i jest w jakimś miejscu a nie śpi w drogim hotelu tylko w tanim hotelu czy pensjonacie to się też nie liczy?
Śpiąc na głównej wyspie jest tani nocleg i tanie jedzenie, a za parę złotych na cały dzień zawiozą na prywatne motu.
Z tej samej laguny korzystamy tylko nie mamy domku na wodzie. Czy to jakiś problem? Wg mnie nie.

Jak płyniemy na wycieczkę po lagunie to zbieraliśmy ludzi z tych właśnie drogich resortów.
Mieliśmy tę samą wycieczkę z tym, że my pewnie zapłaciliśmy połowę taniej niż oni rezerwując to w drogim resorcie.

Bora Bora nie jest taka droga. W marketach całkiem tanio, w przydrożnych barach na kółkach też można tanio i świeżo zjeść, wypożyczenie auta nie oczyści zbytnio naszego portfela.
Transport na motu czy wycieczki po lagunie nie zrujnują budżetu.
Najdrożej to się tylko tu dostać, ale jak się dobrze pokombinuje to za ok. 5-6 tys można na Tahiti przylecieć dojdzie jeszcze transport na samą wyspę. Nie są to kwoty nieosiągalne dla zwykłych ludzi, którzy podróżują.

Lecimy na Huahine. Dosyć duże turbulencje i samolotem rzuca jak cholera. Na miejscu czeka na nas Brian Tissot z Fare Maeva.
Jest managerem, może też właścicielem.
Jest spokrewniony ze szwajcarską rodziną, tą od zegarków.

Lokujemy się w naszym bungalow, bierzemy skuter i jedziemy do sklepu i na małe rozeznanie.
W cenie domku mamy skuter, śniadanie oraz kolację.
Po powrocie idziemy nad wodę koło naszego domku i widzimy wieloryby bliski brzegu.
Wcześniej coś zjedliśmy wiec mamy problem by wsunąć całą kolację.
Za to deser jest wspaniały.
Kolacja składa się z przystawki, dania głównego i deseru.
W cenie jest też lampka wina.
Wybraliśmy Fare Maeva po części ze względu na jedzonko i jedzonko jest wyborne a desery masakrują.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (83)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2016-08-18 12:21
Po tym wpisie i tych zdjeciach Bora Bora stala sie i moim marzeniem. Cos czuje, ze osiagalnym;-)
Dzieki:-)
 
nutka666
nutka666 - 2016-08-18 12:40
mamaMa bardzo zachęcam wszystkich do podróży na Bora Bora czy ogólnie Polinezję Francuską, właśnie swoimi wpisami staram się pokazać, że takie miejsce jest osiągalne dla praktycznie każdego kto się trochę interesuje podróżami. Cieszę się, że ktoś docenia moje starania oraz, że kogoś zachęciłem do odwiedzenia tego miejsca. Dzięki, pozdrawiam;)
 
zielonagora
zielonagora - 2016-08-18 21:13
Chociaż trochę czekaliśmy na kolejny wpis... fotki super, opis również.
Tez uwielbiamy te małe wysepki na środku Pacyfiku. Po waszych wpisach, bora bora i cala polinezja cel numer 1 :) pozdrowienia
 
 
zwiedził 28.5% świata (57 państw)
Zasoby: 406 wpisów406 67 komentarzy67 13370 zdjęć13370 1 plik multimedialny1